Eksplozja demograficzna

r.

Truizmem jest zapewne stwierdzenie, że nikt na łożu śmierci nie deklaruje :„Żałuję, że nie siedziałem więcej w biurze”, ale mogę zagwarantować, że tak samo nikt jeszcze nie oświadczył :„Żałuję, że miałem zbyt wiele dzieci”.
W końcu lat sześdziesiątych i na początku siedemdziesiątych klika pseudonaukowców przedstawiała statystyki przewidujące eksplozję demograficzną i straszące masowym głodem; rozgłaszając pesymistyczne prognozy o czekającym ludzkość losie posiała bezmyślną panikę. Teoria wygladała mniej więcej tak: Niedługo ludzi będzie zbyt wielu i Ziemia nie będzie w stanie nas wszystkich utrzymać; jeśli bedziemy mieli szczęście po prostu wymrzemy, jeśli nie, poznamy co to prawdziwe cierpienie; więc czy do tego momentu poglibyście się powstrzymać od posiadania dzieci i przesyłać dużo pieniędzy do mojej fundacji badawczej żebym mógł żyć w luksusie badając nadchodzącą klęskę i pojawiać się regularnie w najpopularniejszych talk- showach żeby promować moją książkę o tym problemie...
Nikt nigdy nie stwierdził na łożu śmierci: „Żałuję, że miałem zbyt wiele dzieci.” Wciągnęli nas w to. Każde uczciwe badania pokazują, że z roku na rok żywność jest coraz bardziej dostępna, zdrowsza i tańsza w produkcji. Bieda robi się mniej dotkliwa, na całym świecie standard życia rośnie.

Jeżeli istnieje jakiś jeden poważny problem majaczący na ekonomicznym horyzoncie Zachodu to jest nim starzejące się społeczeństwo; brakuje młodych ludzi, którzy zastąpiliby generację wyżu demograficznego, która uwierzyła w bzdury o bombie demograficznej i nie miała wystarczająco wielu dzieci by zagwarantować swoje emerytury.Już widzę jak kręcie głowami mówiąc, że środowisko naturalne poprawiło się i nasze zasoby wzrosły dzięki temu, że w porę zwróciliśmy uwagę na ostrzegawcze nawoływania. Przypomina mi to historyjkę o facecie, który szedł po ulicy z wielkim magnesem do odstraszania różowych słoni. Kiedy powiedziano mu, że różowych słoni nie ma stwierdził z satysfakcją: „A widzicie, to działa!”.
Świat działa, ponieważ B-g tak chce.Czytamy, że pierwszym poleceniem jakie usłyszał (bezdzietny wtedy) Adam było „Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, i napełnijcie ziemię, posiądźcie ją i panujcie nad rybami morza i nad ptactwem niebieskim, i nad wszystkim co się porusza przy ziemi” (Rdz 1, 28 Bereszit). Podobnie Noe, który przetrwał potop i był już dumnym ojcem trzech dorosłych synów słyszy takie samo zalecenie. Komentatorzy Biblii rozumieją powyższy tekst następująco: nawet ci, którzy zostali pobłogosławieni dziećmi w młodości nadal powinni się rozmnażać. Duże rodziny są najwspanialszym blogosławieństwem, każde kolejne dziecko wnosi swoje własne błogosławieństwa do rodziny.Natura i środowisko zostały stworzone żeby służyć człowiekowi a nie odwrotnie. B-g zabronił bezsensownego szkodzienia naszemu ekosystemowi; ciąży też na nas odpowiedzialność za ochronę świata dla przyszłych pokoleń, jednak przede wszystkim jesteśmy odpowiedzialni za ludzkość.Pora odrzucić skrzywienie współczesnej kultury i dumnie przyznać, że chcemy mieć tak duże rodziny jak tylko możemy. Jesteśmy pewni, że B-g, stwórca wszystkiego, może zapewnić byt wszystkim Swoim stworzeniom. Błogosławieństwa i przyjemność jakie przynosi każde kolejne dziecko przeważają nad wszelkimi lękami natury ekonomicznej. Każda dodatkowa iskra człowieczeństwa, która pojawia się na tym świecie, każda dodatkowa dusza zwiększająca naród żydowski o krok przybliża świat do jego ostatecznej doskonałości i uzasadnia boski plan dla wszechświata.