Sadzonki

r.

Rabin opowiada :

 Tu B’Szwat (15 dzień miesiąca Szewat w żydowskim kalendarzu).

Dzień ten jest wyznaczony i obchodzony jako "Nowy Rok Drzew" – to czas by 'wysłuchać', co drzewa mają nam do powiedzenia. (Drzewa nie mówią, lecz mają bardzo dużo do powiedzenia, w odróżnieniu do wielu polityków, którzy bardzo dużo mówią a mają mało do powiedzenia.)
Jedna z najbardziej niesamowitych rzeczy, o których 'mówią' nam drzewa dotyczy przetrwania. Nawet jeżeli straszliwa burza lub okrutna bestia rozszarpie drzewo owocowe i całkowicie je zniszczy, to tak długo jak pozostanie na nim choćby jedna gałązka, możemy ją zasadzić, lub wszczepić do innego dużo mniej płodnego drzewa. Te sadzonki rozwiną sie w drzewa rodzące piękne owoce – owoce tego samego smaku, które miało to złamane drzewo; lub alternatywnie, bardzo wzbogacą i podniosą produktywność drzewa, w które zostały wszczepione.
Zdarzyło się, że w szczególnie zimną piątkową noc, jedną z osób które odważyły się mimo niepogody by wziąć udział w wieczornym szabatowym nabożeństwie w synagodze był ocalony z Holokaustu, który później opowiadał: "Rabinie, sam nie wiem jak mogłem przeżyć wiele dni zimniejszych od tego podczas Szoah. Musieliśmy stać w bezruchu na zewnątrz ponad dwie godziny praktycznie bez ubrań – jedynie w lekkiej piżamie.... Wraz z upływem czasu postrzegam swoje ocalenie coraz bardziej jako cud".
Rabin, słysząc te słowa, w chwili gdy właśnie miał się ciepło opatulić przed przeszywającym zimnem, w bardzo przejmujący sposób nagle niemalże namacalnie poczuł niewypowiedziany ból i cierpienie Holokaustu.... Te słowa pochodziły od człowieka, który przeżył Holocaust, był w samym środku tego horroru nie do opisania....i, mimo tego wszystkiego, co przeżył, założył piękną rodzinę, jest bardzo aktywny życiowo, również w żydowskim wspólnotowym życiu. To doświadczenie hojnego wspomagania międzyludzkiego i wspólnoty żydowskiej jest raczej normą, niż wyjątkiem, pośród ocalonych z Holokaustu. Mogli przybyć tu jako rozrzucone i połamane gałęzie, lecz te sadzonki rozwinęły się i wydały owoce na wszystkich polach religijnych i wspólnotowych, wspierając cały czas izraelskie, amerykańskie i europejskie gimny zydowskie, w których się osadzili, czyniąc te wspólnoty jeszcze wspanialszymi niz były wcześniej.
Ci, którzy przeżyli będąc zdrowymi, będąc całymi "drzewami", muszą zapytać samych siebie: jak wiele więcej się od nas wymaga, od nas – którzy nie cierpieliśmy! Musimy stanąć przed wyzwaniem by kontynuować pracę tych najbardziej połamanych i najbardziej owocujących pokoleń.
Niech nasze uczynki posłużą jako dobra odpowiedź!