6 Tammuz
r.
Operacja Entebbe (zwana również „Operacja Piorun” – operacja odbicia pasażerów porwanego samolotu, przeprowadzona w Ugandzie w nocy z 3 na 4 lipca 1976 = 6 Tammuz 5736 . Misja ta została później też nazwana Operacją Jonatan (hebr.: מבצע יונתן, Miwca Jonatan), od imienia dowódcy, płk. Jonatana „Joniego” Netanjahu (brata późniejszego premiera Biniamina Netanjahu), który był jedyną śmiertelną ofiarą wśród oddziałów izraelskich.
Co się zdarzyło:
27 czerwca 1976 z lotniska w Tel Awiwie wystartował francuski samolot pasażerski. O godz. 12:20, po międzylądowaniu w Atenach wystartował do Paryża z 248 pasażerami i 12 członkami załogi na pokładzie. Osiem minut po starcie samolot został uprowadzony i zmuszony do lądowania na lotnisku w Bengazi w Libii o godz. 14:58. Nikomu nie pozwolono wysiąść z wyjątkiem młodej kobiety w ciąży, którą zbadał libijski lekarz i stwierdził, że zachodzi ryzyko poronienia. Kobiecie, lecącej na pogrzeb matki do Manchesteru, pozwolono wsiąść na pokład samolotu do Anglii.
Po długim oczekiwaniu na położonym na pustyni lotnisku w Benghazi, Airbus zatankował 42 tony paliwa, i wieczorem, o 21:50 wystartował do Entebbe, w Ugandzie (Afryka). Wylądował tam o 03:15 z pustym zbiornikiem, z zapasem paliwa na zaledwie jeszcze kilka minut, rankiem 28 czerwca.
Porywaczami byli dwoje członków Ludowego Frontu Wyzwolenia Palestyny oraz dwoje przywódców niemieckiej organizacji terrorystycznej Komórki Rewolucyjne - Wilfried Böse i Brigitte Kuhlmann.
W Entebbe do czterech porywaczy dołączyło jeszcze trzech. Na miejscu okazało się, że ugandyjski dyktator Idi Amin jest jawnym współpracownikiem terrorystów.
Pasażerowie (wielu narodowości, głównie żydowskiej) przetrzymywani byli w starym terminalu lotniska w Entebbe. Terroryści żądali uwolnienia 40 palestyńskich bojowników więzionych przez Izrael, oraz 13 innych więźniów przetrzymywanych we Francji, Niemczech, Szwajcarii i Kenii. Zagrożono wysadzeniem samolotu w powietrze wraz z pasażerami, jeśli Izrael nie spełni żądań do 1 lipca do godz. 14:00.
W tej sytuacji rząd izraelski, pod przywództwem ówczesnego premiera Icchaka Rabina, wstępnie zgodził się na spełnienie żądań bandytów. Emerytowany oficer izraelski, Baruch „Burka” Bar-Lev, były szef 470-osobowej misji izraelskiej w Ugandzie i przyjaciel Amina (ten ostatni uzyskał patent spadochroniarza w armii izraelskiej jeszcze w 1966; odznakę tę dumnie nosił zawsze ), na prośbę rządu wielokrotnie kontaktował się z nim telefonicznie namawiając (bez pozytywnej odpowiedzi rozmówcy) do zwolnienia zakładników.
Równocześnie, w ścisłej tajemnicy, Izrael przygotowywał akcję ratunkową. Misja ta wydawała się być niemożliwa do realizacji: odległość z Izraela do Ugandy wynosi 4000 km, ponadto władze tego kraju stały po stronie terrorystów. Dowództwo Izraelskich Sił Powietrznych stwierdziło jednak, że przerzucenie koniecznej liczby żołnierzy jest wykonalne.
W odpowiedzi na zgodę Izraela na spełnienie żądań, terroryści przedłużyli termin ultimatum do 4 lipca do godz. 14:00. Zdecydowali również, że uwolnią załogę i nieżydowskich pasażerów. Dowódca samolotu Michel Bacos ogłosił, że jako kapitan odpowiada za wszystkich pasażerów i odmówił opuszczenia ich. Cała jego załoga z własnej woli postąpiła tak, jak jej kapitan (po powrocie do Paryża Bacos spotkał się z upomnieniem ze strony kierownictwa Air France i został na pewien czas zawieszony). Francuska pielęgniarka domagała się, aby jej miejsce w samolocie zajął jeden z zakładników, jednak została zmuszona przez ugandyjskich żołnierzy do odlotu. Zwolnieni zakładnicy zostali załadowani do francuskiego samolotu, który przybył specjalnie w tym celu do Entebbe, a następnie odwiezieni do Paryża.
Zostało wówczas przetrzymywanych 105 zakładników – obywatele Izraela, obywatele żydowskiego pochodzenia innych państw oraz członkowie załogi samolotu.
Zwolnienie części zakładników uczyniło operację odbicia porwanych łatwiejszą do zrealizowania. Zwolnieni pasażerowie zostali przepytani przez agentów izraelskiego wywiadu. Pomiędzy nimi był oficer francuski żydowskiego pochodzenia z fenomenalną pamięcią, któremu pokazano plany portu lotniczego i który określił dokładnie, gdzie przetrzymywano zakładników, liczbę terrorystów, ich uzbrojenie, ubiór, zaniepokojenie perspektywą operacji wojskowej, ilu żołnierzy ugandyjskich było w pobliżu i jak się zachowywali. Dostarczyło to wiedzy planistom akcji ratunkowej. Izraelczycy mieli plany i znali lotnisko w Entebbe, które (w okresie dobrej współpracy z Aminem) rozbudowywali na początku lat 70. Modernizowali też armię ugandyjską i szkolili jej oficerów.
Sztab operacyjny pod kierunkiem „Mukiego” Betsera z Mosadu (wcześniej członka misji w Ugandzie) opracował cztery propozycje opanowania lotniska, m.in. przez komandosów przebranych za rzekomo uwolnionych więźniów dzięki spełnieniu żądań terrorystów, spadochroniarzy lądujących w Jeziorze Wiktorii, komandosów-żeglarzy jachtowych z Nairobi oraz szturmu dużą grupą uderzeniową.
Wybrano czwarty wariant. W operacji „Piorun” miało uczestniczyć pięć samolotów transportowych C-130 Hercules (jeden był rezerwowy) i dwa samoloty Boeing 707 Sił Powietrznych Izraela. Jeden Boeing został zamieniony w centrum medyczne, drugi miał służyć jako centrum łączności.
Termin wygaśnięcia ultimatum zbliżał się, a rząd izraelski odwlekał wydanie zgody na rozpoczęcie akcji ratunkowej. W takiej sytuacji wydano samolotom rozkaz startu w kierunku Ugandy zastrzegając, że jeśli do określonej godziny nie otrzymają umówionego sygnału, mają zawrócić do Izraela. Dało to rządowi więcej czasu do namysłu. Samoloty wystartowały z bazy Ophira International Airport (dziś port lotniczy Szarm el-Szejk) na południowym krańcu Półwyspu Synaj, będącego wówczas pod okupacją Izraela. Baza ta była najdalej na południe wysuniętym miejscem, z którego mógł odbyć się start.
Cud w Entebbe - Operacja Piorun -
3 lipca o godz. 13:20 wszystkie Herculesy znajdowały się w powietrzu zmierzając w kierunku Entebbe. Samoloty po przelocie nad Szarm el-Szejk leciały nad Morzem Czerwonym na wysokości nieprzekraczającej 30 m, aby zapobiec wykryciu przez radary sił powietrznych państw arabskich: Egiptu, Sudanu i Arabii Saudyjskiej. Na południe od Dżibuti, przez Somalię i Ogaden wykorzystując potem także Wielki Rów Wschodni, pod osłoną nocy skierowały się w stronę Entebbe przelatując w końcu nad Jeziorem Wiktorii, nad brzegiem którego leży to lotnisko. Boeingi wystartowały z Izraela później od Herculesów, ze względu na większą prędkość przelotową. Na ziemi w wydarzeniach na lotnisku w Entebbe wzięły udział cztery Herculesy. Medyczny Boeing wylądował o godz. 22:25 w Nairobi, stolicy Kenii i tam oczekiwał na powrót grupy uderzeniowej. Drugi Boeing w trakcie całej akcji krążył nad lotniskiem Entebbe. Na jego pokładzie znajdował się dowódca operacji, generał-major Kuti Adam. Jego zastępcą był generał Mattan Wilnaj.
Grupa uderzeniowa pod dowództwem gen. bryg. Dana Shomrona liczyła około 100 żołnierzy i składała się z komandosów z 35 Brygady Spadochronowej oraz Brygady Piechoty Golani. Trzon grupy stanowili komandosi z Jednostki 269 (Sajjeret Matkal).
3 lipca o godz. 23:01 pierwszy Hercules z otwartą wcześniej rampą ładowni wylądował w Entebbe. Z samolotu wyjechał oddział uderzeniowy, który przypuścił atak na stary terminal – miejsce przetrzymywania zakładników. W celu dezorientacji żołnierzy ugandyjskich, Izraelczycy zastosowali ciekawy fortel. Jako pierwszy samochód z ładowni wyjechała czarna limuzyna Mercedesa, taka sama, jakiej używał Amin. Wprowadziło to chwilową konsternację, dzięki czemu Izraelczycy zyskali efekt zaskoczenia. Rajd ten trwał 3 minuty, licząc od chwili lądowania samolotu. Do godz. 23:08 cztery Herculesy znajdowały się już na ziemi. Kolejne oddziały izraelskich komandosów stoczyły bitwę z żołnierzami ugandyjskimi i zajęły kluczowe pozycje na terenie lotniska.
W ataku zginęło dwóch zakładników (w tym jeden zastrzelony omyłkowo przez komandosów, którzy wzięli go za porywacza, gdy wstał po komendzie „padnij!”), a 7 zostało rannych. Śmierć poniósł dowódca izraelskich komandosów Jonatan Netanjahu, a inny z żołnierzy został ciężko ranny i sparaliżowany. Zabito 6 terrorystów, w tym Niemców. W trakcie walki zginęło też 45 żołnierzy ugandyjskich.
Uratowani zakładnicy zostali załadowani do jednego z Herculesów. Trwało to siedem minut. Samolot z pasażerami wystartował (jako pierwszy) o godz. 23:52. Następnie komandosi ogniem karabinów maszynowych zniszczyli 11 ugandyjskich myśliwców MiG-17, stojących na lotnisku oraz lotniskowy radar. Miało to uniemożliwić ewentualny pościg. Ostatni Hercules wystartował o godz. 0:40. Następnym punktem planu było lądowanie w Nairobi.
4 lipca o godz. 0:43 pierwszy Hercules i drugi Boeing (koordynujący akcję) były już w Nairobi. Ranni pasażerowie i żołnierze zostali przeniesieni do oczekującego medycznego Boeinga. Dwoje ciężko rannych zakładników wymagało jednak hospitalizacji – zostali zabrani do szpitala w Nairobi. Jeden z nich później zmarł – była to trzecia ofiara wśród zakładników. Na lotnisku w Nairobi samoloty zostały zatankowane – było to niezbędne, aby mogły one wrócić do Izraela. Rząd izraelski postanowił nie udzielać władzom Kenii żadnych informacji o planach. Samoloty izraelskie zostały potraktowane jak zwykłe loty komercyjne. Kenijczycy na lotnisku nie zadawali pytań, a Izraelczycy nie udzielali żadnych informacji.
Po krótkim pobycie w Nairobi samoloty wyruszyły w drogę powrotną do Izraela. Hercules z uwolnionymi zakładnikami wystartował o godz. 2:04. Rankiem 4 lipca wylądował on na lotnisku Ben Guriona w Tel Awiwie, gdzie na uwolnionych czekały rodziny i bliscy.
Jeszcze jedną śmiertelną ofiarą była 75-letnia Dora Bloch, która ze względu na stan zdrowia została wcześniej przewieziona do szpitala w Kampali. W 1987 r. Henry Kyemba, minister zdrowia Ugandy w czasie tych wypadków, ujawnił, że Dora Bloch została po ataku wyciągnięta ze szpitala i zamordowana na rozkaz Amina przez jego dwóch oficerów. Po operacji dyktator zagroził, że w ramach odwetu wyśle do Izraela „pierwszą samobójczą dywizję pancerną”. Groźby nie zrealizował.