Chasydzi na Mazowszu – Kozienice

r.
Chasydzki szlak Mazowsza - przewodnik:
Kozienice - (w jidysz Kożenic), początkowo wieś puszczańska, w XV wieku przeszły na własność króla jako miejsce jego dworku myśliwskiego; w 1549 roku uzyskały prawa miejskie. W XVII i XVIII wieku miasto było wielokrotnie niszczone przez wojny i pożary, zostało gruntownie odbudowane dopiero po 1782 roku. W tym czasie Kozienice były własnością Czartoryskich i w tym czasie osiedlił się w miasteczku chasydzki przywódca Izrael Hepstein z Kozienic (1733–1814), znany jako kozienicki Magid. Urodzony w Opatowie, uczeń Szmelkego z Nikolsburga, Dowa Bera z Międzyrzecza, Elimelecha z Leżajska, a także współtowarzysz i uczeń Lewiego Icchaka z Berdyczowa, Izrael początkowo pracował jako mełamed (nauczyciel) w Przysusze, a przed 1798 rokiem przeniósł się do Kozienic, gdzie zo- stał jednym z najsławniejszych kaznodziejów i cudotwórców. Poza właściwościami uzdrawiającymi, posiadał Izrael doskonałe wykształcenie kabalistyczne, a jego kazania słynne były swym pięknem, mądrością i siłą przekonywania. W ciągu wielu lat działalności w Kozienicach zyskał Magid kozienicki wielkie grono wyznawców. Dość często – mimo słabego zdrowia – odwiedzał też Warszawę, gdzie z czasem zdobył znaczne wpływy.
O niewielu innych cadykach opowiada się tyle cudownych historii. Chasydzi utrzymywali na przykład, że nawet do Boga mówił w języku polskim, zwracając się do niego poufale: „Panie kochanku”. Sławę przyniosły mu zwłaszcza zdolności uzdrawiania bezpłodnych kobiet. Powtarzano, że „do Rymanowa jeździ się po utrzymanie, do Kozienic po uzdrowienia, a do Bełza po pobożność”. Chasydzi opowiadali też, że Magid żył w bliskich relacjach z rodziną Czartoryskich, właścicielami Kozienic i najpotęż- niejszym rodem magnackim w XVIII-wiecznej Rzeczypospolitej. Ich główna siedziba, Puławy, mieściła się zaledwie 38 km od Kozienic, więc Czartoryscy odwiedzali cadyka chętnie i przy różnych okazjach. A jako że Izrael specjalizował się między innymi w cudownych uzdrowieniach bez- płodnych kobiet, książę Czartoryski prosił cadyka m.in. o uleczenie swej
żony z bezpłodności. Cadyk wysłuchał prośby księcia. Według jednej z wersji (która migrowała między kilkoma cadykami), modlił się o potomstwo księcia Czartoryskiego słowami: „Panie Boże! Jest tak wielu gojów, co Ci za różnica, jeśli będzie jeszcze jeden?”
O rzeczywistym spotkaniu Magida z Kozienic z księciem Czartoryskim opowiada nam Leon Dembowski (1789–1878), w młodości bliski współpracownik księcia Adama Jerzego Czartoryskiego. Sprawa zaczęła się od tego, że książę Czartoryski wysłał swego sekretarza, niejakiego Skowrońskiego po odbiór 11 tysięcy dukatów do Gdańska. Skowroński należność odebrał, zapakował w baryłkę, wsiadł do wozu pocztowego i ruszył w drogę powrotną. Znużeni drogą, on i jego sługa zasnęli, a gdy się obudzili, baryłki z dukatami nie było. Poszukiwania na nic się nie zdały. Parę lat później książę dostał list, w którym Magid z Kozienic informował, że odnalazł zgubę i może ją oddać, jednak pod warunkiem, że książę nie będzie dochodził, skąd Magid wie o baryłce, nie będzie ścigał złodzieja i pogodzi się ze stratą tysiąca dukatów, które przez ten czas złodziej już wydał. Książę na warunki się zgodził, a zaciekawiony osobą Magida, postanowił go odwiedzić. Przybycie księcia wraz ze świtą – a był w niej i opowiadający to Dembowski – do Kozienic, wywołało wielkie podniecenie miejscowej społeczności żydowskiej. Gdy szli „wśród brud- nych uliczek” do domu Magida, „za nami postępował tłum żydów, ze znakami największego zadowolenia, że feldzeugmeister wojsk austriackich i taki wielki potentat idzie odwiedzać ich świętego. Radość tę wyrażano najrozmaitszymi sposobami. Jedni krzyczeli, drudzy śpiewali, inni tańcowali. Żydówki i bachory płakały ze szczęścia”. Wizyta okazała się jednak rozczarowaniem dla gości. Książę i jego świta weszli do „dużej izby, gdzie za przepierzeniem leżał święty na piramidzie betów. Był to staruszek, mający około 90 lat wieku, całkiem biało ubrany, z białą jak śnieg brodą, sięgającą mu aż do pasa. Twarz miał drobną, chudą i pełną zmarszczek”. Książę zbliżył się do łóżka i przemówił do Magida po polsku, a gdy ten nie odpowiedział, uznał, że nie zna polskiego, odezwał się więc po niemiecku, a gdy i to na nic się nie zdało, z tym samym skutkiem użył hebrajskiego, „bo i ten język znał bardzo dobrze” (jego nauczycielem był znany maskil Menachem Mendel Lefin z Satanowa). Rozczarowany książę opuścił więc Magida, a „odprowadzały nas znowu jak poprzednio tłumy żydów, a ich entuzjazm teraz manifestował się także i na cześć Rabina. – Nasz Magiet, co to za mądry – powtarzano ciągle”. Goście mieli jednak poważne wąt- pliwości, czy jego uparte milczenie było rzeczywiście wyrazem mądrości.
Również w kolejnych latach Magid z Kozienic był niezwykle popularny nie tylko wśród chasydów, ale również wśród ludu polskiego. Na przykład, chłop polski ze wsi Dzwola, z okolic Lublina, opowiedział w 1856 roku et- nografowi o tym, że jego żona była bezpłodna, więc postanowił się wybrać właśnie do Magida z Kozienic. Jak tylko przestąpił próg jego domu, Magid powiedział: „Wiem mój przyjacielu, czego po mnie wymagasz; wiedziałem już o tym, kiedyś się jeszcze nie przeprawił przez Wisłę; wracaj spokojny do domu, ufność w bogu błogosławić ci będzie, a kiedy sobie życzycie kłopotu [czyli dzieci], mieć go u was pod dostatkiem, a to jest tak prawda, jak ta moja księga prawdziwa i mądrość i rozum”. Rok później urodził mu się syn, potem córka, a potem co roku kolejne dziecko. Tradycja ludowa zachowała znacznie więcej takich opowieści, świadczących o wysokim stopniu kontaktów międzyreligijnych między chasydami i ich chrześcijańskimi sąsiadami.
Po śmierci Magida w 1814 r., cadykiem i kontynuatorem dynastii w Kozienicach został jego syn Mosze Eliakim Bria Hepstein z Kozienic (1758–1828). Choć początkowo jego elekcja spotkała się z oporem wspólnoty chasydzkiej i oskarżeniami o niskie kwalifikacje intelektualne i moralne, z czasem cadyk Mosze Eliakim Bria okazał się bardzo skutecznym przewodnikiem i nauczycielem wielu znanych przywódców polskiego chasydyzmu, w tym, Jeszai Muszkata, Gabriela z Mogielnicy i Chaima Meira Jechiela z Mogielnicy. Kozienice były w tym czasie niemal całkowicie chasydzkie. Jeden z odwiedzających miasto protestanckich misjonarzy, pisał w 1828 roku: „poszliśmy do synagogi chasydów, która była zapchana po brzegi, a hałas był tak wielki, że słychać go było nawet z wielkiej odległości. [...] Następnie poszliśmy do wielkiej synagogi, która była istotnie największą, jaka kiedykolwiek widzieliśmy; ale tutaj spotkaliśmy jedynie kilku Żydów”.
Po śmierci cadyka Mosze Eliakima Brii, centrum dynastii kozienickiej przeniosło się na pewien czas do Mogielnicy, gdzie rezydował wtedy wnuk Magida i twórca dynastii mogielnickiej, Chaim Meir Jechiel Szapira. Dopiero po jego śmierci w 1849 roku, syn cady- ka Moszego Eliakima Brii, Eleazar Hopstein z Kozienic zdecydował się kontynuować dynastię w Kozienicach, natychmiast zdobywając wielką popularność. Po jego śmierci w 1862 roku, następcą został 16-let- ni syn Jechiel Jaakow Hepstein, jednak po jego tragicznej śmierci cztery lata później (utopił się w rzece podczas rytualnego obmycia), przywództwo dynastii kozienickiej znów przeszło w ręce innej grupy. W 1866 roku cadykiem w Kozienicach został bowiem Szmuel Szmelke Rokeach, syn Moszego Rokeacha z Karowa, przedstawiciel dynastii z Bełza. Cadyk rezydował w Kozienicach do I wojny światowej. Po zbombardowaniu Kozienic w 1914 roku uciekł do Radomia i tam wkrótce zmarł.
Kozienicką dynastię Hepsteinów odrodził Jerachmiel Mosze Hepstein, syn tragicznie zmarłego Jechiela Jaakowa. Osierocony w roku 1866 w wieku 6 lat, po wielu latach sierocej tułaczki, najpierw u dziadka w Grodzisku, a potem u ojczyma w poleskim Karlinie k. Pińska, w 1884 roku wrócił jako cadyk do Kozienic, wprowadzając wiele elementów tradycji chasy- dyzmu karlińskiego. Cadyk Jerachmiel Mosze Hepstein zmarł po ciężkiej chorobie w wieku 49 lat w 1908 roku. Jego synowie, wśród nich słynny Arele i Izrael Eleazar z Kozienic, zachowali nazwę dynastii, ale nie rezydo- wali w Kozienicach, a trzeci z nich Aszer Elimelech Hepstein, po krótkim okresie sprawowania funkcji rabina w mieście od 1933 do 1936 roku, przeniósł się do Paryża, gdzie zmarł. Ostatnim rabinem i cadykiem w mieście był od 1936 roku jego zięć, Nachum Szlomo Perlow, syn cadyka Mosze ze Stolina. Po wybuchu II wojny światowej Nachum Szlomo uciekł do Stolina w rosyjskiej strefie okupacyjnej. Tam zginął z całą rodziną latem 1942 roku.
W drugiej połowie XIX i na początku XX wieku dynastia kozienicka nie należała już do ważnych grup chasydzkich w Polsce. W tym czasie mia- ła wprawdzie zwolenników w wielu miastach Mazowsza i co najmniej 15 sztybli w centralnej Polsce, ale w sumie jej zwolennicy stanowili niewiele ponad 1% polskich chasydów.
Jednym z najciekawszych obiektów w przedwojennych Kozienicach był dwór cadyka ze starą synagogą, bet-hamidraszem, pomieszczeniami dla pielgrzymów-chasydów i domem cadyka. Dzięki zrekonstruowanemu z opisów planowi, wiemy dość dokładnie, jak dwór ten wyglądał (zob. mapkę). Niestety po tych zabudowaniach, mieszczących się przy dawnej ulicy Magietowskiej, nie ma dziś śladu. Przetrwał natomiast cmentarz o pow. 3,6 ha przy ul. Radomskiej, otoczony metalowym płotem na podmurówce, porośnięty trawą i drzewami. Na jego nierównym terenie zachowało się ok. 100 nagrobków, w większości uszkodzonych. W roku 1984 wybudowano na cmentarzu pomnik pomordowanych w latach 1939–1945 oraz odbu- dowano ohel. Umieszczona wewnątrz tablica informuje, że jest to miejsce pochówku cadyka Izraela Hepsteina z Kozienic.
O ohelu w Kozienicach
Nasz święty rabin Josele z Dąbrowy, błogosławionej pamięci, który był zięciem świętego Rebego Moszele z Kozienic [syna Magida z Kozienic], błogosławionej pamięci, miał w zwyczaju jeździć każdego roku do Mogielnicy pokłonić się na grobie świętego Rebego Chaima Meira Jechiela, błogosławionej pamięci, w dniu jego jorcajtu 15 dnia miesiąca ijar, jako że również zwykł go odwiedzać za jego życia. Stamtąd jechał do domu przez Kozienice, by pokłonić się na grobie Magida, cadyka błogosławionej pamięci, w świętym ohelu, w którym jest on pochowany [razem z potomkami], w dniu Lag ba-omer [18 ijar]. W Kozienicach zatrzymywał się w gości u starego chasyda Moszego ha-kohena, który trzymał klucze do ohelu, w których pochowani są ci święci. Reb Mosze opowiadał, że pewnego razu zapytał cadyka rebe Josele dlaczego zawsze wraca na Lag ba-‘omer na grób Magida, błogosławionej pamięci. Josele odpowiedział, że to dlatego, że gdy był na utrzymaniu teścia, rebego Moszele, ten pewnego Lag ba-omer powiedział mu i innym młodym chasydom: „Pójdźcie dziś na grób mego ojca Magida, błogosławionej pamięci, a będzie to wam policzone jakbyście byli w Meronie na grobie bożego tanaity rabina Szymona bar Jochaja, błogosławionej pamięci”.
(Artykuł z książki pt "Chasydzki szlak Mazowsza", Fundacja CHAI, autorstwa prof. Marcina Wodzińskiego; na zdjęciu: Dwór w Kozienicach na początku XX wieku - ul.Magietowska [potocznie Magietowa].Marcin Wodziński i Waldemar Spallek na podstawie Chasydyzm. Atlas historyczny - Wodziński i Spallek, 2019)
Brak dostępnego opisu zdjęcia.
 
 
 
 
Wszystkie reakcje:

15