Chasydzi na Mazowszu – Żelechów

r.

Żelechów - w jidysz Żelechow (lub Żelichow) uzyskał prawa miejskie w 1447 roku.
W tym też czasie pojawiają się pierwsze wzmianki o mieszkających tam
Żydach. W XVII wieku gmina żydowska szybko się powiększyła dzięki licznym
uciekinierom z terenów objętych powstaniem Chmielnickiego. Wtedy
też wybudowano w mieście pierwszą drewnianą synagogę.
Od lat sześćdziesiątych XVIII wieku Żelechów był ważnym centrum
chasydyzmu, najprawdopodobniej pierwszym takim ośrodkiem
na Mazowszu, a jednocześnie miejscem szczególnie częstych i ostrych
konfliktów z oponentami ruchu. Około 1765 roku zatrudniony tam został
na stanowisku rabina Lewi Icchak (ok. 1740–1809), znany później jako
cadyk z Berdyczowa. Lewi Icchak należał do najważniejszych cadyków
przełomu XVIII i XIX wieku i miał ogromny wpływ na rozwój popularnych
form tego ruchu. Jego życie i działalność otoczone są szczególnie
licznymi podaniami. Jedno z nich opowiada na przykład, jak to cadyk
tłumaczył skłóconemu z nim pośrednikowi handlowemu, że wykonują
w istocie taką samą pracę, tyle że cadyk pośredniczy między Bogiem
a Izraelem, a pośrednik handlowy między kupcami. W wyniku handlu ludzkimi
grzechami, występkami i złoczyńcami z jednej, a skruchą, żalem
i łzami z drugiej strony, Bóg oddaje cadykowi władzę nad tym,
komu da dzieci, zdrowie i dochód. W 1798 roku cadyk wydał swe
bardzo popularne dzieło Keduszat Lewi. Druga, większa i lepiej znana
część, zawierająca komentarze do Pięcioksięgu, została wydana tuż
po śmierci Lewiego Icchaka w 1811 roku w Sławucie.
Nie wiemy, czy chasydzkie przekonania Lewiego Icchaka miały znaczenie
przy powoływaniu go na stanowisko rabina w Żelechowie, a więc
czy gmina miała wtedy jakieś chasydzkie sympatie. Chyba nie – wkrótce
chasydzka afiliacja rabina zaczęła budzić opór części miejscowej elity
i w 1775 roku doprowadziła go do opuszczenia Żelechowa i przyjęcia funkcji
rabina w Pińsku na Polesiu. Możemy jednak zakładać, że ogromne
wpływy chasydyzmu w Żelechowie w następnych latach były wynikiem jego dziesięcioletniej działalności w mieście. W 1824 roku według miejscowych
władz w Żelechowie było około 60 chasydów, co dawało ok. 20%
tamtejszych mężczyzn (kobiety nie były liczone, bo nie chodziły do chasydzkich
sztybli). Niedługo później, w 1844 roku, protestanccy misjonarze
raportowali, że chasydzi stanowią tam już większość.
Na przełomie XVIII i XIX wieku rabinem i cadykiem w Żelechowie był
najpierw Gedalia z Żelechowa, bliski współpracownik Magida z Kozienic,
a potem Jaakow Szymon Dajcz, wcześniej rabin w Baranowie i Puławach,
wybitny chasydzki przywódca związany z cadykami Jaakowem Icchakiem
Horowicem z Lublina i Magidem z Kozienic. Jaakow Szymon Dajcz był
jednym z najważniejszych krytyków chasydyzmu z Przysuchy, toteż w tradycji
tej szkoły często przedstawiany był jako postać negatywna, swarliwa
i próżna. W opowieści o początkach jego sporu z cadykiem Jaakowem
Icchakiem Rabinowiczem Świętym Żydem z Przysuchy czytamy, jak to
spotkali się kiedyś na drodze podczas pielgrzymki do ich wspólnego cadyka
w Lublinie. Po chwili Dajcz powiedział jednak, że wraca do domu,
bo widzi, że cadyka nie ma w Lublinie. Cadyk z Przysuchy zaprzeczył,
więc pojechali dalej. Przez całą drogę Dajcz miał widzenia, którym cadyk
z Przysuchy konsekwentnie zaprzeczał. Gdy wreszcie dojechali do Lublina,
okazało się, że tamtejszy cadyk rzeczywiście wyjechał, ale zaraz potem
wrócił. Szymon Dajcz pytał: „Skąd wiedziałeś?”, a cadyk z Przysuchy odparł:
„Widziałem, że jest w tobie arogancja, więc nie ma ducha prorockiego”.
Od tego czasu był między nimi spór.
W 1823 roku Szymon Dajcz popadł w konflikt z gminą i musiał opuścić
rabinat w Żelechowie i przenieść się do Radzynia, gdzie w 1826 roku zmarł.
Dramatyczne wydarzenia miały miejsce w Żelechowie między 1850
a 1854 rokiem. Od 1840 roku rabinem i cadykiem był tam Joszua Aszer
Rabinowicz (1804–1862), syn cadyka Świętego Żyda z Przysuchy. Wedle
miejscowych relacji Joszua Aszer, przewodzący wpływowej wspólnocie
chasydzkiej, „dozwala w swym domu gromadnych schadzek i narad żydostwu,
które następnie nocną porą z zaburzeniem spokojności włóczy się po mieście”. Był też zapewne popularny poza Żelechowem, skoro licznie
„przyjeżdżający z dalekich stron starozakonni po błogosławieństwo
zasilają go jałmużną”. To wszystko okazało się niewystarczające, by
przeciwstawić się miejscowemu bogaczowi, Izraelowi Elbaumowi.
W 1850 roku Elbaum zażądał od rabina rzucenia klątwy na osoby,
które kupują mięso koszerne poza Żelechowem, umniejszając w ten sposób
dochody Elbauma jako poborcy podatku od mięsa koszernego. Rabin
odmówił, co wywołało gniew Elbauma, który wkrótce doprowadził
do odwołania go z funkcji rabina. Po odwołaniu się rabina do władz rządowych
okazało się, że formalne powody odwołania podane przez gminę
żydowską były fałszywe i decyzja o zwolnieniu została anulowana.
Mimo to i mimo poparcia ze strony władz rządowych i właściciela miasta
nie udało się Joszui Rabinowiczowi odzyskać stanowiska rabina, a nawet
został w 1852 roku wygnany z Żelechowa. Cadyk przeprowadził się więc
do Parysowa i tam pozostał do śmierci, przewodząc wspólnocie chasydzkiej.
Jego potomkowie byli cadykami m.in. w Kałuszynie i Parysowie.
W połowie XIX wieku w Żelechowie powstała też lokalna dynastia
chasydzka. Icchak Szlomo Goldberg (ur. 1813) pochodził z dynastii
ze Złoczowa, jego ojciec Jechiel Michl był cadykiem w Nowogrodzie
Wołyńskim. Po ślubie z córką cadyka kozienickiego uczył się u cadyków
w centralnej Polsce, jednocześnie utrzymując się z handlu mąką.
W 1857 roku Goldberg został cadykiem, wkrótce przeprowadził się
z Nowogrodu do Magnuszewa, a w końcu do Żelechowa, gdzie stworzył
ważne centrum pielgrzymkowe. Zmarł i został pochowany w Żelechowie
w 1871 roku. Dynastię kontynuował jego syn Mosze Eliakim Goldberg,
cadyk w Żelechowie od 1872 roku do śmierci w 1901 roku, a po nim
Joszua Aszer Dawid Goldberg. W tym czasie w Żelechowie funkcjonowały
sztyble chasydów Aleksandrowa, Białej, Góry Kalwarii, Kołbieli, Kozienic,
Lublina, Parysowa oraz wyznawcy dwóch lokalnych cadyków z Żelechowa,
jednego z dynastii Goldbergów i drugiego z dynastii Rabinowiczów. Ostatnim rabinem Żelechowa był Awraham Szalom Goldberg, syn Joszui Aszera Goldberga z dynastii cadyków ze Złoczowa. Rabin zginął razem z rodziną i pozostałymi członkami gminy rozstrzelani na starym cmentarzu w Żelechowie w czasie Święta Sukot w 1941 roku.
Przy ulicy Lipowej 3 zachował się drewniany dom, w którym rabin-cadyk mieszkał. Na nowym cmentarzu żydowskim przy zbiegu ulic Chłopickiego i Reymonta zachowała się również oryginalna piaskowcowa macewa na grobie cadyka Mosze Eliakima Goldberga (zm. 10 VI 1901).
Na starym cmentarzu nie zachował się stojący tam do II wojny światowej
ohel ani żadne ślady grobów cadyków.
📌 Raport burmistrza Żelechowa o istnieniu sekty żydowskich
husytów, 1824
Stosownie do nakazu W[ielmożneg]o Komisarza z d. 22 paźdz[iernika]
No 7207, aby w myśl komunikowanego reskryptu Komisji W[ojewó]dztwa
Podlaskiego donieść jak najrychlej, ile w mieście Żelechowie znajduje
się z starozakon[nych] należących do sekty tak zwanej husytów tudzież
jaka ich jest zasada religijna, jak dalece od innych się różnią, na koniec jakie ich
są zwyczaje i obrządki, ma honor niniejszym donieść, iż podług zasięgnionej
wiadomości w mieście Żelechowie znajduje się sekta husytów między starozakonn[
ymi] przeszło do liczby 60. Ci zaś:
1. Mają swoje zawsze osobne zgromadzenie i nie łączą się z pospolitemi
Żydami.
2. Oddzielną swą szkołę, w której nabożeństwo swe odprawiają, nie wchodząc
do zwyczajnej.
3. Oddzielne swe nauki, li tylko przez nich praktykowane.
4. Oddzielnych swych duchownych, z pomiędzy których (jak w mieście
Żelechowie) jest jeden najwyższym.
5. Ćwiczą się (jak nazywają) w głębokich naukach, wspierają się wzajemnie
do znacznego stopnia i nie dadzą żadnemu podupaść.
6. Stowarzyszenie ich jest mocne, ostrzej nad innych zachowują posty
i więcej nad drugich się modlą, oddając się li tylko wielkiemu nabożeństwu,
i sami z siebie formują zabawy, uczty itp. schadzki.
Więcej zaś nad wymienione szczegóły ich stowarzyszenia w czym się oznaczające,
podpisanemu nie jest wiadomym.

📌 Jak reb Szymon został chasydem
Reb Szymon Dajcz-Aszkenazy, rabin z Żelechowa, był gorliwym misnagdem.
Wszystko, co chasydzkie było mu obce. Pewnego razu reb Szymon nagle
zachorował i tuż przed rozpoczęciem szabatu odszedł z tego świata. Z powodu
świętego szabatu Święte Bractwo zjawiło się dopiero po jego zakończeni.
Raptem jeden z myjących zwłoki dostrzegł skurcz na obliczu zmarłego.
Powolutku podniesiono go na łóżku i jakże wielkie było zdziwienie wszystkich
obecnych, gdy okazało się, że daje oznaki zycia.
Kiedy reb Szymon przyszedł do siebie, opowiedział następującą historię:
W piątek moja dusza uleciała do nieba. Rodzina na wysokościach szykowała
się już do powitania szabatu. Dla mnie przygotowano osobny pokój. Kiedy
tam wszedłem, usłyszałem jakiś zgiełk i wrzawę. Aniołowie biegali tam i z powrotem
i pełnym głosem obwieszczali: magid z Kozienic idzie na powitanie szabatu!
Chciałem wcisnąć się w tłum, ale mi nie pozwolono. Ten, kto za życia nie widział
magida – powiedziano mi – po śmierci nie ma prawa oglądać jego oblicza.
W dzień szabatu powtórzyło się owo zamieszanie. Święty magid idzie odmówić
poranną modlitwę – rozległ się donośny głos.
Pobiegłem z nimi ile sił w nogach i dopchałem się do samego magida.
– Dobrego szabatu! – pozdrowiłem go.
Ale on okrył swoją twarz tałesem i nie odpowiedział. Zalałem się gorzkimi
łzami.
– Czy to możliwe, że nie jestem godny, by ujrzeć twarz świętego magida?
Zlitowali się nade mną aniołowie i polecili, bym przyszedł na trzecią ucztę
szabatową.
Kiedy przyszedłem, magid znów zasłonił twarz i powiedział:
– Szymon, jesteś jeszcze młody, wracaj z powrotem na dół.
Mówiąc to, złapał mnie za uszy i zrzucił na ziemię. Tak oto powstałem
z martwych.
Tu reb Szymon zakończył swoją opowieść.
W niedzielę, z samego rana, wynajął woźnicę i ruszył w drogę, do Kozienic.
Magid wyszedł mu naprzeciw i rzekł:
– To ja!
Od tamtego czasu reb Szymon jest chasydem i gorliwym uczniem kozienickiego
magida.

(Artykuł z książki: :"Chasydzki szlak Mazowsza" profesora Marcina Wodzińskiego)