Rebe Rajac – list do córki

r.

Wyjątkowy list, w którym poprzedni Lubawiczer Rebe wyjaśnia swojej córce Chaja-Muszce o istocie Dziewiątego Aw'a.

(Warto przeczytać i przekazać dalej)

📑 „ Z Bożą pomocą, rok 5679, niech zmieni się w czas radosny.

 Moja córko,

Tisza B'Aw. Dziewiąty Awa - to tylko dwa krótkie słowa lecz zawierające w sobie tak silną, głęboką gorycz. Tisza b'Aw - to morze nieszczęść, krwi, płaczu i smutku, śmierci i krzyków rozpaczy. Tak wielkie, że trudno określić, które jest większe - wielki ocean z całą jego wodą i głębią czy Tisza b'Aw z całym cierpieniem i śmiercią.

Początkiem tego feralnego dnia, a raczej mrocznego dnia, był 9 Aw 2449 roku (minęło już 3230 lat*), kiedy zwiadowcy, którzy wyruszyli na zwiady do Ziemi Izraela, powrócili ze swojej wyprawy (29 Siwan oni wyruszyli, 40 spędzili w Ziemi Izraela, co oznacza, że ​​wrócili właśnie dziewiątego dnia miesiąca Aw) i przekazali fałszywą relację o tym, co widzieli.

Gdy Żydzi wychodzili z Egiptu, z powodu wielkich cudów i B-skości, które ludzie widzieli, była dość duża grupa Egipcjan, którzy zostali Żydami - przeszli na judaizm i byli nazwani „gerim” [1] (właściwe znaczenie słowa „gerim” to „przybysze” , ponieważ osiedlili się wśród Żydów) i postępowali dokładnie tak, jak Żydzi. Żydzi zaś mieli problemy z ich powodu. Właściwie byli oni źródłem wszystkich kłopotów, bowiem cały czas podburzali cały lud.

Żydzi są z natury ludźmi ufnymi i dumnymi, są dumni ze swojej wiary, świętej Tory, co spowodowało, że mają pewne zaufanie do żydowskich Egipcjan (tzn. do „gerim”) i szanowali ich (tak jak w naszych czasach, jeśli ktoś jest niereligijny, ale trzyma się Żydów i się ich nie wstydzi, Żydzi szanują go bardziej niż swojego prawdziwego brata, który na równi z nimi znosi żydowskie kłopoty. Tym bardziej osoba obca - francuz, anglik i in. - tym bardziej szanują ich. Ich wypowiedzi mają określony wpływ na ludzi. Tak było, gdy Żydzi wyszli z Egiptu. Ci „gerim" cieszyli się wśród Żydów określonym szacunkiem), a ich wypowiedzi i idee miały posłuch i były akceptowane przez masy. Natomiast Żydzi przez nich cierpieli, mieli problemy, oni zaś mieszali się z ludem tak bardzo, że wręcz zintegrowali się z żydowskim ludem. W ich żyłach jednak płynęła egipska krew. Naturalnie więc, gdzie tylko mogli, doprowadzali Żydów do wszystkiego, co złe. Tu brakowało im wody, tu zaś mieli zbyt mało jedzenia – bardzo chcieli mięsa, nie byli zadowoleni z many - oni szukali tylko jak by zakłócić nastroje, naruszyć żydowskie szczęście.

Gdy zwiadowcy powrócili ze swojej misji i powiedzieli o  mieszkańcach-olbrzymach zamieszkujących tą ziemię, o potędze ich warowni i sile tych ludzi, naród żydowski nadal nie do końca rozumiał, co ma robić, płakać czy się cieszyć, natomiast "tamci lidzie” już zaczęli swoje podtruwające szeptanki tak, że noc Tisza b'Aw stała się nocą powszechnego płaczu i lamentu wśród Żydów, że nie chcą iść do Erec Israel, lepiej dla nich było pozostać w Egipcie; i zaczęli domagać się, namawiać do powrotu do Egiptu.

Tak więc Tisza b'Aw zrodziło się na żydowskich kolanach, czysty i piękny dar od naszych dobrych egipskich przyjaciół, którzy przyłączyli się do Żydów.

Żydzi tego pokolenia zapłacili za ten dar życiem - przez 39 lat z rzędu co roku wychodzili w pole poza swój obóz, w odległości jednej lub dwóch wiorst od miejsca, w którym płakali, wraz z rodzinami , i każdy kopał sobie grób. W noc Tisza b'Aw kładli się tam, a rano pozostali żywi wychodzili, natomiast tych, co zmarli chowali. W ten sposób w ciągu 39 lat zginęło 585 tysięcy osób - wszyscy, którzy uczestniczyli w powszechnym lamencie.

W 3338 (tj. 2341 lat temu*) w dniu Tisza b'Aw pierwszy Beit Hamikdasz został zniszczony, a setki tysięcy Żydów, kobiet i dzieci zostało poddanych wszelkiego rodzaju śmierci, leżeli na ulicach i polach , jak słoma i drewno opałowe.

Zaledwie 70 lat później Wszechmogący spowodował powrót Żydów do Jerozolimy, wtedy Żydzi rozpoczęli odbudowę Beit Hamikdasz (Drugiej Świątyni Jerozolimskiej). W tamtych czasach Żydzi mieli swoich własnych królów. Byli pod panowaniem Cesarstwa Rzymskiego, ale Ziemia Izraela była odrębnym państwem.

Po kilku stuleciach wśród Żydów zaczęły pojawiać się osoby, które dążyły do zawarcia znajomości w domach królewskich, znaleźli się tacy, którzy zaczęli żyć bogato - bardzo bogato. Początkowo nadal przestrzegali zasad religijnych, ale stopniowo stali się bardziej świeccy.

Te kilka stuleci, kiedy istniał Drugi Bejt Hamigdasz, nie były dla Żydów spokojne. Nie był to okres, jak za czasów Pierwszego Bejt Hamigdasz, które były naprawdę szczęśliwe dla Żydów. Podczas Drugiego Bejt Hamikdasz wielu Żydów rozjechało się po różnych krajach, i wszędzie Żydzi cierpieli - tu z powodu jednych, tam - drugich.

Najbardziej Żydzi cierpieli z powodu zazdrości. Wszystkie narody zazdrościły żydowskiemu życiu moralnemu, czystości żydowskiego życia rodzinnego, wzajemnej wierności rodziców i dzieci, ich cielesnej czystości i urody oraz poważnego żydowskiego wychowania opartego na Torze. Jednocześnie , filozofia i inne nauki były tak powszechne wśród Żydów, że małe dzieci mogły godnie i klarownie wyrażać swoje opinie w najbardziej wysokich kwestiach intelektualnych.

W rodzinie żydowskiej, nawet jeśli w niektórych miejscach odczuwano braki materialne, nie wpływało to w żaden sposób na stan moralny Żydów. Mieli też dużo siły i talentu. Rodzice cieszyli się ze swoich dzieci, widząc, jak te świeże, zdrowe młode latorośle kwitły, a dzieci były dumne ze swoich mądrych, zdrowych i pięknych rodziców.

Wszechmogący udzielił Swego Świętego Błogosławieństwa, a lud żydowski się mnożył, rozwiała się też ich gospodarka i wzrastał kapitał. Jednak młodzi ludzie chcieli wieść dobre życie, na wielką skalę, co budziło zazdrość ich sąsiadów – Turków i Tatarów.

Żydowskie piękno moralne i materialne przyciągnęło uwagę domów królewskich Egiptu, Rzymu i innych, a młodzież żydowska zaczęła ingerować w politykę, wbrew woli starszych przywódców żydowskich.

Każde światowe wydarzenie historyczne zaczyna się od czegoś głupiego, tak małego niczym pajęczyna (w głębokiej tradycji żydowskiej istnieje na to szerokie i jasne wyjaśnienie).

Pewien [człowiek] urządzał wielkie przyjęcie i wysłał zaproszenie do swojego dobrego przyjaciela, a służący przez pomyłkę przekazał to zaproszenie innemu, który był wrogiem tego, kto zapraszał. Gospodarz przyjęcia, gdy zobaczył swego wroga na swoim przyjęciu, wyrzucił go.

Mędrcy też byli obecni na tym przyjęciu. Ten wypędzony [człowiek] uznał, że skoro mędrcy nie protestowali przeciwko temu, co się stało, to znaczy, że zgadzają się z postępowaniem gospodarza przyjęcia. Pełen goryczy, obrażony poszedł i doniósł, że Żydzi nie nie chcą służyć cesarzowi.

W tamtym czasie wśród młodzieży byli już tacy, którzy wiele nauczyli się od sąsiednich narodów; zaczęli szerzyć swoje poglądy wśród mas ludowych różnymi wyjaśnieniami, że starzy ludzie polegają tylko na wierze, a masy muszą polegać na sile fizycznej, pokazać swoją dumę, że należy wszcząć wojnę by uzyskać niepodległość.

W krótkim czasie ci młodzi ludzie zdołali zgromadzić znaczne masy pod sztandarem „Paritzim” i wszystko sobie podporządkowali, łącznie z zarządzaniem Beit Hamikdasz, którego wielkość uznawały nawet inne narody (było wielu odległych krajów i władców, którzy wysyłali ofiary, złoto i srebro jako dar dla Beit Hamikdasz); Beit Hamikdash był zawsze pod kontrolą Najwyższego Kapłana; ale teraz właśnie Paritzim objęli zarządzaniem, zaczęli tam rządzić i wyznaczyli arcykapłana spośród swojego towarzystwa.

Aby zmusić masy do pójścia na wojnę, spalili wszystkie magazyny ze zbożem, olejem i drewnem opałowym (których to zapasów starczyłoby na dziesiątki lat dla wszystkich mieszkańców miasta) oraz palili domy, aż głód i bieda doprowadziły do ​​tego, że ludzie poszli na wojnę wbrew woli starszych.

Przez osiemnaście lat Paritzim przygotowywali swój spisek i przez kilka lat rządzili Jerozolimą, aż wybuchła mordercza wojna między przywódcami stronnictw – Johananem Daglili, Elazarem ben Anani i Szymonem Daparitsem. Wybitni przedstawiciele  Jerozolimy zginęli w wyniku donosów i zamieszania, zabito i rozstrzelano niezliczoną liczbę ludzi, w Beit Hamikdasz wraz z ofiarami przelano ludzką krew.

Podpalono 1400 magazynów z wszelkiego rodzaju towarami. Szimon Daparyt zabił troje dzieci Amitai-Kodena, a potem siebie. Z jednej z bram Jerozolimy, zwanej „Nachal Kidron”, wywieziono 115 808 zabitych wybitnych mieszkańców Jerozolimy, a w czasie wojny od jej początku do upadku miasta Jerozolimy zginęło 601575 żołnierzy żydowskich, oprócz tych którzy zginęli podczas wspomnianej wojny wewnętrznej między Paritzimami.

Dnia 17 Tamuz w murze twierdzy pojawiła się pierwsza rysa; przez trzy tygodnie Paritzimowie prowadzili wojnę zarówno z Żydami (którzy chcieli zawrzeć pokój na jak najlepszych warunkach), jak i z wrogiem.

Dziewiątego Av wróg wtargnął do Beit Hamikdasz z krzykiem i wrzaskiem, plądrował, miażdżył, przelał krew starych i młodych, kobiet i dzieci.

Dziewiątego Aw wróg wtargnął do Beit Hamikdasz z krzykiem i wrzaskiem, plądrował, miażdżył, przelał krew starych i młodych, kobiet i dzieci.

Kilka godzin po południu zapalił się Bejt Hamikdasz. Widząc to nieszczęście i straszny wyrok, koheni, słudzy B-ga, radośnie, niczym słudzy królewscy na wspaniałej paradzie, rzucali się w ogień, krzycząc: „Jeżeli Najwyższy, niech będzie Błogosławiony, wydał tak gorzki wyrok w swoim Świętym Domu, wtedy my, Jego słudzy, nie mamy nic do roboty na tym świecie; wzniesiemy się do nieba w tym samym dymie, w którym wznosi się Święty Dom”. 80 000 młodych kohanim spłonęło wraz z Beit Hamikdasz, a dym z ich spalonych ciał zmieszał się z dymem z płonących ścian. Niedługo później Beit Hamikdasz został zniszczony.

Wrógowie, widząc godność Żydów (jak dzieci się wspierają na wzajem, ojcowie i matki pozbawiają życia najpierw swoich synów i córki, a potem siebie samych, byle by nie wpaść w ręce wrogów, którzy z pewnością zmuszali by ich do wyrzeczenia się B-ga i Świętej Tory), zaczęli ich karać jeszcze surowiej: 300 małych dzieci powieszono na gałęziach drzew; starzy ludzie byli przywiązani do ogonów koni; zginęło w ten sposób dziesiątki tysięcy Żydów.

A jednak Żydzi nadal byli dumni ze swojej wiary i swojej Świętej Tory.  W gorzkim, mrocznym wygnaniu nadal ze wszystkich sił trzymali się żydowskiej flagi, świętej flagi: dla swojej wiary, dla swojej świętej Tory Żydzi znosili wszelkie trudności.

Żydowskie bohaterstwo znalazło swój wyraz w każdym pokoleniu, mimo inkwizycji na świecie, mimo wszystkich kłopotów, Żydzi cały czas trzymali swój sztandar, umacniali naukę Tory wśród młodzieży i głęboką, głęboką w ich młodych zakochanych serc zakorzenionych w świętej wierze, solidnym dobrym postępowaniu i wiecznej pamięci o spalonych kohenach i Świętego Bajt Hamikdasz

Obecny gorzki, mroczny czas daje nam właściwe zrozumienie pełnego smutku żałoby dnia Dziewiątego Aw.

„Żydowscy Egipcjanie" naszego pokolenia ponownie nagrodzili nas świeżym Tisza b'Aw, świeżym dodatkiem do starych niezapomnianych problemów stworzonych przez Szimona Paritza i jego pobratymców. Do naszych przesiąkniętych krwią dziejów historii dochodzą świeże, gorące, poruszające krew elegie.

Obecne nasze problemy są nie mniejsze niż tam te*. Jak wtedy, tak i teraz, nasi niszczyciele, niestety, pochodzą z naszego środowiska. Bardzo hojnie płacimy życiem, honorem rodziny, nie daj B-że - ale gdzie są nasi bohaterowie, płonące koheni, setki dzieci, które będą mówić otwarcie, szczerze i swobodnie, pokażą wszystkim, że byliśmy Żydami, jesteśmy Żydami i Żydami pozostaniemy. Życie i śmierć są w rękach Wszechmogącego, niech będzie Błogosławiony On, ale wiara jest w naszych rękach. On należy do nas, a my należymy do Niego. Nie wyrzeczmy się Jego, a On nie wyrzeknie się nas.

Gdzie jest żydowskie bohaterstwo, żydowski sztandar? Dzieci! Dlaczego się ukrywacie, zawstydzeni swoją żydowską dumą? Pamiętajcie, że w waszych żyłach płynie krew milionów Żydów przelana we wszystkich częściach świata! Wszyscy pochodzimy od tego samego Ojca i wszyscy jednakowo cierpimy tylko dlatego, że jesteśmy Żydami. Chodzimy zaślepieni miłością naszych rzekomych przyjaciół, twórców światowej kultury, którzy uśmiechają się do nas, przez co osłabiamy naszą prawdziwą świętą kulturę. Nie wolno nam zapominać o darczyńcach mrocznego i gorzkiego daru "Tisza b'Aw". Byli to życzliwi, uśmiechnięci przyjaciele w tamtych czasach, ale teraz łzy nie wysychają na naszych licach.

Żydowskie bohaterstwo pozostało nienaruszone, nie jest wyniszczone. Ale pociemniało i skurczyło się. W naszych dzieciach płynie żydowska krew, ich wiara jest silna, głębia ich dusz nie jest uszkodzona

Dlatego możemy mieć nadzieję, że nie damy się zwieść naszym fałszywym przyjaciołom i będziemy mocno polegać na naszym Ojcu Świętym, Najwyższym, niech będzie Błogosławiony On, który przysiągł, że jeśli tylko będziemy przestrzegać Tory i przykazań, On odwróci dzień smutku Tisza B'Aw w wieczne święto wraz z nadejściem Mesjasza.

Ode mnie, twojego ojca, jednego z milionów płaczących i pełnych nadziei Żydów - Józef Icchak Schneerson.”

1 - Liczba mnoga od „Ger”, obcy lub prozelit. Tutaj nie mówimy o „Ger Cedek”, czyli prozelitach, którzy przyłączyli się do narodu żydowskiego z pragnienia służenia B-gu i stali się organiczną częścią narodu żydowskiego (od tłumacza).

* Licząc od momentu napisania przez Rebe tego listu (od tłum.)