Tajemna broń
r.Spisane w języku polskim przez Sophię Braun – Izrael
W każdej napiętej sytuacji będziecie mogli jej użyć z cudownym skutkiem
We wszelkich związkach (stosunkach) pomiędzy kobietą a mężczyzną, pomiędzy nauczycielem a uczniem, pomiędzy rodzicem a dzieckiem – jedną z najlepszych dróg do zmniejszenia napięcia jest po prostu stawianie pytań zamiast pouczania, czytania morałów, proszenia, dawania, nakazywania, rozkazywania, grożenia lub zawstydzania.
Pytanie tworzy kontakt. Dobrze sformułowane pytanie wymaga szacunku dla myślenia drugiej osoby, przyczynia się do rozmowy, wiąże i powoduje możliwość znalezienia realnych rozwiązań, które mogą stanowić podstawę do stosunków międzyludzkich w celu wykonywania czynności. To pytanie musi być takie by nie można było na nie odpowiedzieć : "nie wiem" lub potargować. Produktywne pytania to takie, które otwierają nowe możliwości na nowe doznania i na nowe, lepsze, bardziej pomocne spojrzenie. Pytanie może cię uspokoić i doprowadzić do głębszej samoanalizy twojego zachowania i twojej wiary.
Niedawno doradzałam pewnej babci (matce dziewięciorga dzieci), która się głownie skarżyła na to, że jedna z jej zamężnych córek nie przyjmuje żadnej krytyki, ubiera się niegodnie, gotuje nie tak jak należy, nie prowadzi dobrze domu a także źle odnosi się do innych członków rodziny oraz do gości. Racjonalnie ona rozumiała, że jej negatywne podejście niszczy ich wzajemne stosunki, ale czuła iż nie jest w stanie tego swojego podejścia zmienić, bo przecież jeżeli nie ona (rodzona matka) to kto może wytknąć błędy córce? U kogo ma się córka nauczyć szacunku do męża? Kto jak nie ona ma pokazać słabości i wady w zachowaniu?
Po dwóch posiedzeniach okazało się, że między kobietami istnieje bardzo długa historia złych stosunków i to jeszcze na długo przed zamążpójściem córki. (Kiedy zapytałam ją, co będzie jeżeli ona przestanie pouczać córkę? – odpowiedziała, że obawia się iż zięć zechce się rozwieść).
Pomimo napiętych stosunków córka przebywała prawie codziennie całymi dniami u matki, występując z coraz to innymi żądaniami zarówno finansowymi jak i w sferze uczuciowej. Matka nie rozumiała na czym polega dobre samopuczucie i to, że pozwala ona swoim zachowaniem względem córki, czuć się prowadzoną a tym samym nieodpowiedzialną. Wiadomo, że między dwojgiem ludzi ten, który obejmuje prowadzenie, z czasem działa coraz lepiej natomiast ten prowadzony coraz bardziej się uzależnia i w ten sposób powstaje wrogość i coraz gorsze funkcjonowanie.
Po to by doprowadzić do zrozumienia jakie są wyniki jej działania, zaczęłam zadawać pytania:
1. Jakie zmiany spowodowała twoja krytyka u córki w ciągu ostatnich 22 lat?
2. Z czego wnioskujesz, że istnieją problemy w życiu małżeńskim córki?
3. Dlaczego czujesz się odpowiedzialna za decyzje podjęte przez córkę?
4. Jak wpływa na twoje życie ta niustanna troska o córkę? Jak to wpływa na
twoje zachowanie w pracy z rodziną i w innych dziedzinach życia?
5. Czy twoim zdaniem jest to sytuacja niewygodna lub może nawet
niebezpieczna? Jeżeli tak to dla kogo?
Po przeanalizowaniu tych pytań, jednego po drugim, okazało się, że matka postępuje w sposób niewłaściwy i że pomimo jej tłumaczenia, że postępuje podobnie ze wszystkimi dziećmi, to jednak właśnie z tą córką jest ona szczególnie władcza i wymagająca i że z nią ma największe kłopoty. "Ale ja chcę dla niej jedynie dobrego!", płakała. Ona nie była świadoma tego, że od najmłodszych lat (od Bat Micwy – 12 lat) następuje naturalny proces oddalania się dzieci w celu ustalenia własnej tożsamości, własnego poczucia pewności siebie i szacunku do samego siebie. Ten proces jest tak delikatny i powolny, że rodzice nagle są konfrontowani z nieposłusznym a często wręcz bardzo agresywnym zachowaniem się. Bywa także, że dzieci zamykają się w sobie i przestają się komunikować ze swoim bezpośrednim otoczeniem. Ta zmiana, która wydawałaby się być tak bardzo nagłą, tak naprawdę jest powolnym cichym procesem, który się rozpoczął bardzo dawno. Jeżeli dziecko nie uzyska poparcia w trakcie rozwoju, to zacznie się chwytać wszelkich możliwych środków przeciwstawiając się dorosłemu.
Zapytałam ją o jej doświadczenie ze swoją matką i ona zaczęła opowiadać o swoich przejściach z matką i o tym jak ona się czuła zawsze jakby winna i nie w porządku. Ona była najstarszą córką w domu spośród ośmiorga dzieci i nigdy nie mogła zaspokoić wysokich wymagań swojej matki. Nigdy nie miała prawdziwego dzieciństwa i zawsze była zmuszona do bycia małą mamusią z odpowiedzialnością za braci i siostry. Dla siebie prawieże nie miała czasu. Zawsze mowa była o bardzo poważnych sprawach i o bezustannej pracy. Od dzieciństwa przyzwycziła się brać na siebie odpowiedzialność za innych i nimi rządzić.
Dzięki analizie jej poglądów (mówiliśmy na temat możliwości rezygnacji z "egipskiego niewolnictwa" i o starych przyzwyczajeniach, które negatywnie wpłynęły na stosunki w rodzinie.) Powiedziałam jej, że ona musi zadać sobie parę bardzo trudnych pytań.
1. Co mi przeszkadza zająć się sobą i swoją pracą
2. Co tak naprawdę się stanie jeżeli przestanę sterować innymi ludźmi
3. W jaki sposób będę mogła postrzegać "nierobienie" jako dobrodziejstwo
Proces wyzwolenia jest tak samo straszny jak oddalenie się od brzegu basena podczas nauki pływania. Pierwszym wrażeniem może być, że toniesz! Trzeba dużo trenować przez długi okres czasu aby w końcu zrobić krok w kierunku wyzwolenia i pewności siebie.
Ta kobieta pełna dobrych zamiarów zaczęła powoli rozumieć, że jej władczy styl życia powoduje brak właściwego współżycia rodzinnego. Ona zrozumiała, że największym dobrodziejstwem jakie mogła uczynić jest pomóc ćorce stanąć na własne nogi i stać się osobą bardziej samodzielną. Matka zaczęła się koncentrować na namawianiu córki do przygotowywania kolacji i na chwaleniu jej osiągnięć. Udało się jej ograniczyć wizyty u córki a także stała się mniej dostępna u siebie w domu oraz na prośby pomocy finansowej. W końcu negatywność w ich wzajemnych stosunkach ustąpiła miejsce sytuacjom bardziej zrównoważonym i zdrowym.